Pewien człowiek wpadł do studni, z której nie mógł się wydostać. Była to dość często uczęszczana droga.
Pierwszą osoba przechodzącą obok była osoba o dobrym sercu, która zatrzymała się i powiedziała:
– Bardzo mi przykro z twego powodu, naprawdę ci współczuję.
I poszła dalej.
Pewien polityk przechodząc obok studni powiedział:
– To logiczne, prędzej czy później ktoś musiał tam wpaść, to zaniedbanie mojego przeciwnika, muszę to wykorzystać.
I poszedł dalej.
Kolejną osoba przechodzącą obok była osoba złośliwa, która powiedziała:
– Jedynie źli ludzie wpadają do studni. Dobrze ci tak.
I poszła dalej.
Dziennikarz przechodzący obok studni powiedział:
– A może mógłbym opisać twoja historię? Tak, to będzie świetna historia! Zrobimy z tego małą sensację.
I poszedł dalej.
Pesymista przechodząc stwierdził:
– Na pewno osuniesz się jeszcze niżej, a tak w ogóle to moja studnia jest gorsza! Jest głębsza i ciemniejsza!
I poszedł dalej
Optymista przechodząc krzyknął:
– Nie jest tak źle, zawsze może być gorzej! Głowa do góry!
Jezus przechodząc tą drogą zatrzymał się, podał mu rękę i wyciągnął ze studni.
Czasem jesteśmy jak ci ludzie przechodzący obok studni.
Czasem jesteśmy optymistami, czasem jesteśmy złośliwi a czasem jesteśmy jak dziennikarz – szukamy sensacji.
Życzę nam wszystkim aby udawało nam się być jak Jezus – zatrzymać się i po prostu podać dłoń drugiemu człowiekowi.